Profanacja czy renowacja?

Profanacja czy renowacja?

w Aktualności

Dawny, poniemiecki cmentarz w gminie Walim przestał istnieć. W tym miejscu pojawiły się ławeczki, drewniany stół oraz karmiki dla zwierząt. Za zmiany nie jest odpowiedzialna jednak gmina, a osoba prywatna. Wójt Walimia, Adam Hausman, przygotował doniesienie do prokuratury, zarzucające profanację oraz przywłaszczenie sobie gminnego gruntu. Państwo Wisłoccy odpierają jednak zarzuty, tłumacząc, że na tym terenie wykonali jedynie prace porządkowe i nie dopuścili się bezczeszczenia cmentarza. Sprawę wyjaśnić mają śledczy.

W październiku 2011 roku, podczas robienia materiału o dawnych cmentarzach ewangelickich, udaliśmy się między innymi na ulicę Wiejską, w miejscowości Walim. Towarzyszył nam Łukasz Kazek, znany regionalista, historyk i autor książek o Górach Sowich. – Na tym cmentarzu znajdował się między innymi dość specyficzny krzyż. Był wysokości około trzech metrów, a na nim wisiała metalowa postać Jezusa Chrystusa. Gdy wyłaniał się z gęstwiny zarośli, robił niesamowite wrażenie – przyznaje Łukasz Kazek. – Obok znajdowało się kilka kwater w betonowych obramowaniach. Tak właśnie chowano Ewangelików – wyjaśnia regionalista. Na działce o powierzchni około ośmiu arów, stoją teraz ławki, drewniany stół, parasole oraz karmiki dla zwierząt. Zarośla zostały przerzedzone, a teren posprzątany. Państwo Wisłoccy, właściciele pobliskiego terenu, zapewniają, że gdy przystępowali do prac porządkowych, w tym miejscu nie było żadnych pozostałości dawnej nekropolii. – Ani grobów, ani pomników tutaj nie zaleźliśmy. Rzeczywiście pamiętam, że kiedyś w lesie stał wysoki krzyż, ale nie widziałem go od paru lat. Podejrzewam, że zabrali go na skup złomu, gdy przebywałem w Anglii. Mamy tutaj problemy z kradzieżami – tłumaczy Ryszard Wisłocki, właściciel sąsiedniego gruntu. Cmentarz ewangelicki, który znajdował się w tym miejscu, został zlikwidowany w latach 70-tych ubiegłego wieku. Likwidacja, w rozumieniu ówczesnego prawa, oznaczała jednak jedynie utratę funkcji pochówkowych. To dlatego jeszcze w 2011 roku w tym miejscu znajdowały się pozostałości mogił oraz charakterystyczny krzyż. Działka wpisana jest do ewidencji zabytków, co potwierdza wałbrzyska delegatura Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. Wójt gminy Walim skierował pismo do prokuratury, zarzucając profanację cmentarza. – Nie mam pewności, kto się tego dopuścił. Mogę jedynie podejrzewać. Sprawa trafiła do prokuratury i nie zamierzam odpuścić tematu – mówi Adam Hausman. – Nie dopuszczę do tego, by ktoś urządzał sobie grilla na miejscu dawnego cmentarza. Teraz stoją tam ławki i wiszą tablice „teren prywatny” – tłumaczy z oburzeniem. Między gminą Walim, a małżeństwem Wisłockich toczy się również spór o prawo do posiadania działki. Właściciele pobliskiego terenu chcieli wykupić grunt, lecz spotkali się z odpowiedzią odmowną, uzasadnioną charakterem cmentarnym tego miejsca. Wystąpili zatem o nabycie działki numer 33 drogą „zasiedzenia”. W tej sprawie toczy się postępowanie sądowe. Sąsiednie działki mają charakter budowlany i w przyszłości powstać ma na nich osiedle domków jednorodzinnych. W zeszłym roku inwestor zbudował drogę przylegającą do dawnego cmentarza. Państwo Wisłoccy uważają, że jezdnia ta miała być poszerzona kosztem cmentarza. – W maju pojawił się tutaj gminny geodeta, który mierzył teren. Wydzielił granicę zaznaczając go dwoma punktami. Ta prosta przecina cmentarz. To jasny dowód na to, że chciano wyrównać go koparką i przyłączyć do drogi – opowiada Bogumiła Wisłocka, wskazując na wbite w ziemię paliki. – Nigdy nie było zamiaru poszerzania tej drogi – odpowiada wójt. Jeżeli państwo Wisłoccy tak twierdzą, to mogę to nazwać pomówieniem. Istniejący plan zagospodarowania przestrzennego określa szerokość jezdni i ani ja, ani inwestor nie może tego zmienić – kwituje Adam Hausman. Po cmentarzu ewangelickim w danym mieście Toschendorf, dzisiejszym Walimiu, nie został ani ślad. Zapomnianych, zarośniętych i zaniedbanych nekropolii na terenach Gór Sowich jest jednak znacznie więcej. By nie dochodziło do takich sytuacji, Łukasz Kazek postanowił powołać fundację, która zajmie się ochroną miejsc pochówku dawnej, cywilnej ludności niemieckiej, zamieszkującej ten rejon. -Jeżeli miałbym wiedzę, że na tych cmentarzach leżą naziści i zbrodniarze wojenni, nigdy bym z taką inicjatywą nie wyszedł – mówi Łukasz Kazek. – Są tam pochowani ludzie, którzy żyli długo przed narodzinami Hitlera. Kości należą do szewców, piekarzy, rzemieślników, czyli osób, którzy kształtowali te rejony. Powinny zatem spoczywać w pokoju – kończy historyk.

 

Dodaj komentarz

Your email address will not be published.

*