Wzbudza respekt już samym wyglądem. W rzeczywistości to bardzo sympatyczny człowiek. Na koncie ma wiele sportowych sukcesów. Jeszcze większe serce do walki. Już 27 maja na gali KSW skrzyżuje rękawice z Mariuszem Pudzianowskim. Czy wygra? Rozmowa z Marcinem „Różalem” Różanowskim, zawodnikiem MMA.
– Mieć wokół siebie osoby mądre życiowo. Dzieci podchodzą do tego bardzo emocjonalnie. To jest dobre, ale pod warunkiem, że jest to dobrze ukierunkowane, że rywalizacja nie jest za wszelką cenę i nie jest chora. Błędem jest wywieranie niepotrzebnej presji. Nie każdy przecież wygrywa.
– Czyli zwycięstwo, ale nie na siłę?
– Dokładnie. To musi być zabawa, pasja. Ktoś jedzie dla przyjemności na wakacje nad morze, a inny idzie na salę, trenuje i walczy. Chodzi wyłącznie o sportową rywalizację, a nie o wzbudzanie agresji, bo się to odbija w momencie, gdy coś nie idzie po naszej myśli.
– Siła czy głowa? Co ma większe znaczenie?
– Serce. Siła – siłą, ale jeżeli nie będzie paliwa czyli serca do walki, to sama siła nic nie da. Głowa? Tak. Sukcesu w ringu nie odniesie ten, który nie myśli. Bez wątpienia jednak najważniejsze jest serce do walki.
– Kiedy zobaczymy Ciebie w ringu?
– Walczę 27 maja na gali KSW 35 w Sopocie.
– Przeciwnikiem będzie Mariusz Pudzianowski?
– Tak.
– Powinien się już bać, rozchorować przed walką i ją odwołać?
– Nie (śmiech). Nie ma żadnej napinki między nami. Traktujemy to w sposób czysto sportowy. Jako przygodę życia, bo i on i ja mamy życie już poukładane. Mamy za co żyć i to co chcieliśmy.
– Masz już receptę na zwycięstwo z Pudzianem?
– Idę, aby stoczyć dobrą walkę. Wchodzi nas dwóch, jeden musi przegrać. Jest 2,5 miesiąca do walki. To nakręcenie się ludzi przed tym starciem powoduje, że już zaczynam o niej myśleć. Późnej będzie walka, Skończy się i dalej moje życie będzie toczyło się swoim torem.
– Czego Ci powinienem Marcin życzyć?
– Pogody. Jak do Ciebie jechałem był przymrozek. A jak to jest w piosence: Oprócz błękitnego nieba nic mi więcej ni potrzeb…