Podwyżek w granicach około 100-200 złotych żądają związkowcy ze szpitala im. Alfreda Sokołowskiego w Wałbrzychu. Swoje niezadowolenie z braku rozmów w tej sprawie skromna grupa manifestowała dzisiaj przed bramą placówki. W rękach trzymali transparenty z napisami „Pałace wasze puste kieszenie nasze” czy „Szpital głoduje pracownik głosuje”. – Żądań, których oczekują związkowcy, nie jesteśmy w stanie spełnić – odpowiada Mariola Dudziak, dyrektor Górniczego.
Nie spodziewała się, że dzisiaj, podczas otwarcia centrum pulmonologicznego, związkowcy staną przed bramą. – Jestem zaskoczona i trochę mi przykro, że w takim momencie wystąpili z taką inicjatywą – mówiła Mariola Dudziak. – Aby robić podwyżki trzeba mieć pieniądze. Nasz kontrakt wzrósł o jeden procent w stosunku do roku poprzedniego. Koszty rosną. Pracownicy w ubiegłym roku dostali dosyć znaczne podwyżki. Nie twierdzę, że się im nie należą, ale rachunek ekonomiczny mówi sam za siebie. Nie ma z czego – mówiła dyrektor szpitala. – Ja ich doskonale rozumiem. Stanęłabym tam również razem z nimi tylko od tego nie przybędzie pieniędzy – podkreślała. Zapewniała, że szpital będziemy negocjować. – Zajmujemy się tymi najniżej uposażonymi pracownikami. Żądań, których przedstawiają związkowcy nie jesteśmy w stanie spełnić – zakończyła dyrektor Mariola Dudziak. Sami zainteresowani zapewniają, że będą walczyć. Dlaczego akcję przeprowadzili dzisiaj i jakich podwyżek oczekują? Wyjaśnia w materiale poniżej Leszek Majkowski, przewodniczący Wielozakładowego Związku Zawodowego Pracowników Ochrony Zdrowia.